Siedzę sobie nad wodą , mrużę od słońca oczy
A tu żabka zielona na kolana mnie wskoczy
I tak się przymila swym szerokim uśmiechem
Pocałuj mnie królewiczu , a było by w dechę
Bo ja jestem zaklętą królewną w zieloną żabkę
Jak mnie pocałujesz
, wyzwolisz mnie kapkę
Na królewnę mam ochotę ale żeby żabą nie była
Może wtedy na pocałunek żaba by mnie skusiła
A tu żaba nadal nalega zróbże dla mnie wyjątek
A stanę się królewną ,w ten dzisiejszy piątek
Miła żabko , królewno , coś ci się pomyliło
Dziś czwartek nie piątek , a mnie się zasnęło
A zwisający mokry listek w usta mnie ociera
Śniłem o pięknej królewnie , a niech to cho-ra
Pewno bym pocałował ani chybi mokrą żabę
Gdybym wyczarował królewnę a nie starą babę
Kukułka gdzieś nad głową na drzewie kuka
A żabka zieloną łapką po głowie mnie stuka
Wreszcie się zdecydowałem mocno ją całuje
A fe ! mokrym listkiem przebudzony pluje
Wstyd mi przed sobą że taki jestem namiętny
To wszystko przez listek , zwisający wstrętny
A morał taki dla mnie z tego snu wynika
Jak wędkujesz nad wodą , to się snu unika
Ulegając we śnie żabie , jak królewicz młody
Królewny nie zdobędziesz a wpadniesz do wody
Wiersz powstał w czwartek , bo ryby nie brały
Mnie się zdrzemnęło , stąd z żabą problem mały
Byłby dużo większy gdyby się ten sen spełnił
Bo bym żabami
mieszkanie , napewno wypełnił
A z resztą całe życie ma się do czynienia z żabą
Za młodu z dziewczyną na starość ze swoja babą
Za młodu gdy chcesz kochać , to ona nie kumka
Ożenisz się ochoczo
to na ciebie wciąż chrumka
Gdy się zestarzejesz a chcesz kochać to ona rechocze
I sztuczną szczęką w szklance bez przerwy chlupocze
Wiec majaczenie o królewnie jest rzeczywistością
Mówię to z rozrzewnieniem a nie żadną złością
P.S. A z wędkowania bez rybki wracam
I przez pola do żonki drogę sobie skracam!
01.05.2008.Godz.14/19m.b.