Jak takie rzeczy czytam to od razu otwiera mi się w kieszeni ponad wymiarowa podrywka i całe szczęście że kałach zakopany w ogródku zardzewiał. Od ponad 40 lat płacę na ten bajzel a siedząc na rybach spokojnie przyjdzie jeszcze taki niedouczony, na prawie i kontroluje. A trafił mi się taki w zeszłym roku ale to temat na inną opowieść.
A czy dane koło lub gospodarz wody może się nie wydać pozwolenia na wędkowanie mimo porozumienia ? Więc pytam, po jaką cholerę deptać po siedzibach kół po pozwolenia, zezwolenia, uprawnienia. Moim zdaniem to kontrolujący powinien wiedzieć jakie są porozumienia i kto z poza regionu może a kto może za opłatą i ewentualnie o dowód takiej wpłaty może pytać. Nim nie wymrze pewien sposób myślenia w tym kraju nie będzie dobrze.